Jan Klump ? Profesor i Mecenas hodowli gołębi
Pana Jana Klumpa zapewne nie trzeba nikomu przedstawiać. Przypomnę tylko, że w 1994 roku został On II Wicemistrzem Polski w kat. ?A?, a w 1995 roku I Wicemistrzem Polski w kategorii ?D?.
Poza tym kilkanaście razy zdobył tytuł Mistrza Okręgu Opole. Był On również Wiceprezydentem Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych, członkiem Zarządu Głównego, członkiem Komisji Standard przy FCI oraz jest dyplomowanym sędzią w ocenie gołębi pocztowych. Jest to Wielki Mistrz, Mecenas i Wzór hodowli gołębi pocztowych. Uznaję go za jednego z najlepszych hodowców w Polsce, jeśli nie najlepszego. Jest to człowiek, którego hodowcy darzą olbrzymim szacunkiem za wiedzę jaką posiada.
Bohater mojego artykułu dziś ma już ponad 80 lat. Podczas naszej wizyty nie mogłem wyjść z podziwu, kiedy słuchałem jego opowieści. Mówił tak wiele mądrych i ciekawych rzeczy, że nie sposób zmieścić je w jednym artykule...
Początki
Pierwsze gołębie miałem już w 1943 roku. Do Polskiego Związku Hodowców Gołębi Pocztowych wstąpiłem w 1950 roku. Przez całe życie przedkładałem gołębie ponad wszystko. Rodzina wielokrotnie powtarzała mi: "daj sobie już z nimi spokój".
Kiedy byłem jeszcze w sile wieku otrzymałem propozycję dobrze płatnej pracy za granicą. Oczywiście... odrzuciłem ją, ponieważ musiałem i chciałem zajmować się gołębiami. Ostatnio borykam się z dość poważną chorobą. Dwa lata temu miałem mieć założone bajpasy. Jednak nie mogłem zostawić gołębi bez opieki w środku sezonu lotowego. Rodzina powtarzała mi wciąż: "jak możesz przedkładać gołębie ponad własne życie?". Ja jednak postawiłem na swoim, opóźniłem zabieg, a dziś jestem już po nim i mam się dobrze. Tak naprawdę mogę powiedzieć, że moje całe życie kręci się wokół gołębi?
Co Pan myśli o gołębiach olimpijskich naszych mistrzów?
Dziś wielu hodowców zamiast porządnie zająć się gołębiami wykorzystuje luki w regulaminie i kombinuje jak tu sprytnie obejść regulamin lotowy. Oczywiście nie twierdzę, że tak robią wszyscy, ale wiem, że w dzisiejszych czasach jest to powszechne. Ileż to już mieliśmy mistrzów, którzy okazali się jednak mistrzami oszustw? Nad takimi prawdziwymi oszustami władze rzadko mają kontrolę, a do rzetelnych hodowców, którzy popełnią banalny błąd są bezlitośni. Niestety tak już jest... zawiść ludzka nie zna granic.
Wiem, że miał Pan przykre doświadczenia, chodzi mi tu o kradzieże gołębi, proszę, aby Pan o tym opowiedział.
Okradziono mnie już nie jeden raz. Moje najlepsze gołębie bardzo często nie wracały z dość łatwych lotów. Kiedyś ukradziono mi aż sto gołębi w jedną noc. Musiał to zrobić ktoś, kto wcześniej mnie odwiedził. Kiedyś przyjeżdżało do mnie dużo osób, więc mógł to być prawie każdy. W Polsce ginie mnóstwo asów, a bardzo rzadko słyszy się o ich odnalezieniu - właściwie to nigdy.
Jak zginął pana słynny gołąb "Dziadek"?
To długa historia... Mój szpak zginął podczas lotu ze Stargardu Szczecińskiego. Pogoda w miejscu wypuszczenia była ładna, a lot był dość łatwy.
Po pewnym czasie skontaktował się ze mną hodowca ze Słupska, twierdząc, że wie gdzie jest mój szpak...Wymieniliśmy się adresami, a on miał mi go wysłać za dwa tygodnie. Jednak gołąb nie dotarł. Po trzech tygodniach oczekiwań wsiadłem do auta i pojechałem do Słupska w poszukiwaniu mojego gołębia. Podjechałem pod dom tego pana. Jego żona powiedziała, że jest on obecnie w pracy i wskazała mi miejsce.
Pańskie gołębie
Miałem wiele wybitnych gołębi. Powiem tylko pokrótce o kilku z nich.
Jeden z moich asów zdobył 17 konkursów w ciągu sezonu. Jakim cudem aż 17? Otóż oprócz tego, że wkładałem go w swoim oddziale i jeszcze na dwa loty pozwolono mi włożyć gołębie do innego oddziału. I nikt nie miał z tym żadnego problemu.
Kolejny gołąb - czerwony, leciał z Suwałek, Władysławowa i Aachen w ciągu półtora tygodnia. Były to trzy różne kierunki. Dziś gołębie puszczane są z jednego kierunku, kiedyś było to kilka przeciwnych sobie kierunków. Te gołębie miały klasę.
Problem adeno-coli, jak to u Pana wygląda?
Przez dwa ostatnie lata miałem problem z adeno-coli. Jak każdy hodowca trudno mi sobie z tym poradzić. Boję się wybuchu tej choroby w tym sezonie lotowym, dlatego już co drugi dzień podaję na karmę chrzan. Jest to zwykły chrzan w słoiku kupiony w sklepie - pół słoiczka na jedną dawkę karmy.
Kiedy już wybuchnie ta choroba, podaję antybiotyki, choć wiem, że jeden antybiotyk nie załatwi problemu. Nie wszystkie młode mają w sobie tą samą bakterię. Każdy z nich może być chory na coś innego, dlatego trudno tu mówić o skutecznym wyleczeniu całego stada.
Wspomaganie formy gołębi
Mieszkając na wsi jest mnóstwo możliwości, aby podać gołębiowi to co jest mu potrzebne. W mojej hodowli używam tego co sam skomponuję. Mam kilka takich "dodatków" do karmy.
Moje gołębie co najmniej dwa razy w tygodniu dostają przygotowaną przeze mnie kompozycję ziół. Nie mówię tu tylko o gołębiach młodych, ale również o dorosłych. Jednym z takich dodatków do karmy są zioła z maślanką. Zbieram zioła, kroję je, przepuszczam przez maszynkę do mielenia mięsa. Mieszam to z połową litra maślanki i zostawiam na noc. Na drugi dzień rano podaję to gołębiom. Moim zdaniem w takiej mieszance jest wszystko czego organizm potrzebuje, a dodatkowo wszystko jest naturalne, a co za tym idzie łatwo przyswajalne.
W środy podaję ser z posiekanymi orzeszkami ziemnymi. Moje gołębie wręcz przepadają za tym przysmakiem.
[...]
Cały artykuł w 8. numerze miesięcznika 2015 ?Złoty Gołąb?
Autor: Tadeusz Nowak