Günter Prange- profesjonalista w każdym calu
Günter Prange z Meppen to taki człowiek, któremu na widok gołębi zaczynają błyszczeć oczy z zachwytu, który kocha swoje gołębie bezwarunkowo, który żyje dla swoich gołębi i darzy je ogromnym szacunkiem. I właściwie tu ten artykuł mógłby się skończyć, ponieważ tak naprawdę wyjawiliśmy już największą tajemnicę jego sukcesu.
Tę miłość i szacunek do gołębi widzi każdy obserwator, widzą także same gołębie. Mają one ogromne zaufanie do swego hodowcy, widzą w nim przyjaciela, właściwie rozumieją się wzajemnie bez słów. Günter nie chwyta swoich gołębi, on bierze je delikatnie do ręki, a one na to czekają i sprawiają wrażenie, że bardzo się cieszą z tego, że mogą się znaleźć w jego rękach. Jeśli Ty, Drogi Czytelniku, zaobserwujesz tę magiczną więź chociaż raz, nigdy nie zapomnisz tego obrazu.
Günter Prange. Mit? Nie. Całkiem normalny hodowca!
Dotarliśmy do Meppen w dość pochmurny dzień. Od dłuższego czasu w żadnej gazecie nie pojawiła się ani jedna osobista wzmianka na temat tego wyjątkowego hodowcy, dlatego też spekulacje i domniemania sięgały zenitu. Powstawały na jego temat niesamowite historie i właściwie żywy człowiek stawał się prawie mitem. A przecież Günter taki nie jest. To człowiek światowy, otwarty, ale i zasadniczy, uśmiechnięty, samotnik we własnym gołębniku i światowiec w sprawach związanych ze sportem gołębiarskim. Z innymi hodowcami spotyka się rzadko, ale zawsze czerpie z tych spotkań pełnymi garściami, po czym wraca szczęśliwy do swoich gołębników, by robić swoje. Urlop to w jego przypadku rzecz raczej bardzo rzadka, a jeśli już, to urlop zupełnie inny niż tradycyjny. Bo kto z nas wsiada do busa, jeździ wzdłuż i wszerz po całej Islandii, nawet nie patrząc w stronę hoteli czy innych wygodnych miejsc noclegowych. Günter zawsze był blisko natury, kocha to co prawdziwe i naturalne, kocha wolność i możliwość pozostania samym sobą.
[...]
Czy istnieje coś takiego jak właściwe odżywianie gołębi?
Günter nie obawia się, że gołębie zjedzą coś nieodpowiedniego. Wręcz przeciwnie, gołębie dziobią tylko to, czego potrzebują, a dokładnie wiedzą, czego potrzebują, lepiej niż hodowcy.
W rozmowie z Gerardem Koopmanem Günter zastanawiał się, czy hodowcy są w stanie prawidłowo odżywiać gołębie. Zarówno Gerard jak i Günter doszli do wniosku, że nie jest to możliwe, że gołębiom zawsze będzie czegoś brakować. Gdyby tak nie było, to w czasie deszczu nie chwytałyby kropli deszczu spadających przy wolierze czy przy oknach wylotowych. Günter przypuszcza, że gołębie szukają organizmów, jakich nie dostarcza im hodowca. Można więc zakładać, a wręcz być pewnym, że to żywienie, które hodowcy wydaje się optymalne, dla gołębia wcale nie jest optymalne. Wydaje się, że przed nami jeszcze wiele rzeczy do odkrycia.
[...]
Opieka weterynaryjna
Opiekę medyczną w gołębniku Güntera od wielu lat sprawuje dr Fernand Marien. Raz w miesiącu, przez cały rok, ten belgijski weterynarz i hodowca jest z wizytą w Meppen i bada gołębie. Leki ordynuje tylko w razie konieczności. Tak naprawdę gołębie muszą budować swoją formę lotową naturalnie, opierając się tylko na zdrowiu zbudowanym na podwalinach mocnego układu odpornościowego bez wspomagania go lekami. I funkcjonuje to znakomicie!
[...]
Według jakich kryteriów przeprowadza Pan selekcję?
Budowa ciała, rodowód oraz wyniki lotowe, także rodzeństwa. Szukam dobrego perfekcyjnego gołębia, który dobrze układa się w ręku, ma dobre upierzenie i przede wszystkim jest sprytny. To wymaga wiele czasu, trzeba obserwować gołębie w gołębniku i wokół niego, żeby zorientować się, czy są sprytne. Miałem młodego, późnego gołębia, z poprzedniego roku, miałem zamiar sprzedać go na aukcji w PIPA i pomyślałem sobie, człowieku nie będziesz mieć gołębia, nie masz jego matki, a jego zachowanie podoba ci się coraz bardziej. Postanowiłem, że go nie oddam. Został. Z tyłu w gołębniku młodych, gdzie znajdują się gołębie przeznaczone na sprzedaż, znalazł sobie partnerkę i postanowiłem go przenieść najpierw do dużej woliery. Przez pierwsze dwie noce nie wchodził do gołębnika, więc ...
Autor: Tadeusz Nowak
Cały artykuł w 5. numerze 2016 miesięcznika ?Złoty Gołąb?